Psychoterapia

Matafory i symbole

„Aby przestać jeść musicie od nowa określić swoje miejsce w świecie. Nie przypadkiem zapadliście na chorobę, która pozwala na okresowe zmiany kształtu ciała. Wasze prawdziwe ja szuka swego miejsca i nie wie ile przestrzeni potrzebuje.

Łatwiej i bezpieczniej być odbiciem innych ludzi, prowadząc nieustannie porównania. Kim jestem? W porównaniu z kim? Szukacie lepszego lub gorszego od siebie, ale z trudnością przychodzi Wam tolerowanie związku opartego na równości. Powrót do zdrowia wymaga abyście wypracowali taki obraz samych siebie, który nie ma nic wspólnego z sukcesami albo porażkami innych.”

J. Hollis

Symbolika zaburzeń odżywiania jest bardzo głęboka i od wielu lat znajduję z moim pacjentami, czego objawem tak naprawdę są zaburzenia odżywiania. Oto niektóre z naszych odkryć:

  • Objadanie się, jako sposób radzenia sobie z trudnymi emocjami – „zajadanie” stresu, samotności, nudy. Co tak naprawdę próbujesz nakarmić? Czego tak naprawdę jesteś głodna? Co tak naprawdę wymiotujesz?...

  • Objadasz się i przybywa Ci kilogramów. Coraz grubszy jest „pancerz”, w który przyrastasz. Przed czym tak naprawdę on ma Cię chronić? Przed zranieniem? Przed bliskością? Może boisz się zeszczupleć, aby się o tym nie przekonać. Być może tak naprawdę z jakichś (nieświadomych) powodów nie chcesz zeszczupleć, by nie być atrakcyjną i nie musieć ryzykować związków z mężczyznami, bo nie wierzysz, że jesteś warta wspaniałej miłości?

  • Odchudzanie się tak naprawdę często jest sposobem na doświadczenie w życiu poczucia siły, satysfakcji i kontroli. Jeśli we wszystkim czujesz się słaba i nie wystarczająco dobra, to przynajmniej w odchudzaniu możesz być najlepsza. Jedzenie lub nie jedzenie, to czasami jedyna rzecz, na którą masz poczucie wpływu. Cała reszta – czyli życie – jest nieprzewidywalna i przerażająca. Czy uda mi się zdać maturę i dostać na studia? Czy znajdę chłopaka, czy już zawsze będę sama? Czy sobie poradzę w dorosłym życiu? … Mnóstwo pytań i mało odpowiedzi, mało pewników. A w odchudzaniu wszystko jest jednoznaczne i oczywiste. Tu są konkretne tabele z kaloriami: jak zjem mniej niż 1000, to będę chudnąć – sprawa jest jasna. Często odchudzanie daje poczucie panowania nad swoim życiem. Tyle tylko, że prędzej czy później okazuję się, że to niestety tylko iluzja kontroli, bo na koniec okazuje się, że to przymus chudnięcia i lęk przed przytyciem sprawują kontrolę nad Toba…

  • „Ponieważ wasze ciało tak szybko zmienia swój kształt, łatwo uwierzyć, że równie szybko można zmienić życie. Problemy pozostają jednak nierozwiązane, więc wracacie do jedzenia, które znowu staje się waszym głównym kłopotem. Cóż, ono przynajmniej naprawdę czyni cuda!

Bajka o orle - może to o Tobie…

Pewien człowiek znalazł jajko orła. Zabrał je i włożył do gniazda kurzego w zagrodzie. Orzełek wylągł się i wyrósł ze stadem kurcząt. Przez całe życie zachowywał się jak kury, myśląc, że jest podwórkowym kogutem. Drapał w ziemi szukając robaków, piał i gdakał Potrafił nawet trzepotać skrzydłami i fruwać kilka metrów w powietrzu, no, bo przecież tak własne fruwają koguty.
Minęły lata i pewnego dnia zauważył wysoko nad sobą, na czystym niebie wspaniałego ptaka. Płynął elegancko i majestatycznie wśród prądów powietrza, ledwo poruszając złocistymi skrzydłami. Orzeł patrzył w górę oszołomiony.
- Co to jest? - Zapytał kurę stojącą obok.
- To jest orzeł, król ptaków - odrzekła kura. - Ale nie myśl o tym. Ty i ja jesteśmy inni niż on. Tak, wiec orzeł więcej o tym nie myślał. I umarł, wierząc, ze jest kogutem w zagrodzie.........Zakończenie tej bajki może być zupełnie inne:
Orzeł popatrzył jeszcze raz w górę i napotkał wzrok wielkiego ptaka.
Nagle poczuł w sobie dziwna moc. Rozpostarł skrzydła i zanim zorientował się co robi, zaczął unosić się w powietrzu. Coraz wyżej i wyżej. Pierwszy raz w życiu leciał. Jakie to piękne uczucie.
Znowu napotkał wzrok orła i tym razem usłyszał jego krzyk, wołanie, które było pozdrowieniem. Teraz już wiedział na pewno, że było to coś, na co nieświadomie czekał od dawna.
- Witaj bracie, witaj wśród orłów!!!
Czuł, że budzi się z wielkiego snu do prawdziwego życia.


Uwiązany słoń

Kiedy byłem mały, uwielbiałem cyrk, a najbardziej w cyrku podobały mi się zwierzęta. Moja uwagę przyciągał zwłaszcza słoń, który - jak się później okazało - był także ulubieńcem innych dzieci. Podczas przedstawienia to ogromne stworzenie paradowało, prezentując swój niesamowity ciężar, rozmiar, siłę... Ale po przedstawieniu i krótko przed wejściem na scenę słoń zawsze siedział uwiązany jedna noga do kołka wbitego w ziemie.

Jednakże kołek był tylko małym kawałkiem drewna, który tkwił w ziemi zaledwie kilka centymetrów. I choć łańcuch był mocny i gruby, wydawało mi się oczywiste, że zwierzę, które jest zdolne wyrwać drzewo z korzeniami, mogłoby z łatwością uwolnić się z kołka i uciec.

To oczywista tajemnica.
Co go trzyma w takim razie?
Czemu nie ucieka?

Kiedy miałem pięć czy sześć lat, wierzyłem jeszcze w mądrość dorosłych. Zapytałem wiec jednego z nauczycieli, zapytałem ojca i wujka o tajemnice słonia. Któryś z nich odpowiedział mi, że słoń nie uciekł, bo był tresowany. Wtedy zadałem oczywiste pytanie: "Jeśli jest tresowany, to dlaczego go przywiązują?"

Nie pamiętam, abym otrzymał jakąś logiczna odpowiedz. Z czasem zapomniałem o tajemnicy słonia i jego kołku, a powracało ono jedynie wtedy, kiedy spotykałem innych, którzy też kiedyś zadali sobie podobne pytanie.

Kilka lat temu odkryłem (na moje szczęście), że był ktoś wystarczająco mądry, aby znaleźć odpowiedź.

Słoń nie uciekł z cyrku, gdyż od najmłodszych lat był przywiązywany do różnych kołków.

Zamknąłem oczy w wyobraźni ujrzałem dopiero co narodzonego i bezbronnego słonia, przywiązanego do kołka. Jestem przekonany, że słonik ciągnął, pchał i pocił się, próbując się uwolnić. I mimo, że użył wszystkich swoich sił, nie udało mu się, ponieważ wtedy kołek był dla niego za solidny.

Wyobraziłem sobie, że zasypiał ze zmęczenia i że następnego dnia próbował znowu, i kolejnego dnia, i kolejnego... Aż nadszedł dzień, który odbił się strasznie na historii słonia, dzień, w którym zwierzę zaakceptowało swoją niemoc i zdało się na swój los.

Ten potężny i silny słoń, którego widzimy w cyrku, nie ucieka, ponieważ. biedaczysko nie wierzy, że może.

Ma w sobie utrwalone wspomnienie niemocy, którą przeżył krótko po przyjściu na świat.

I najgorsze jest to, że nigdy więcej nie zakwestionował poważnie tego wspomnienia.

Nigdy, nigdy więcej nie starał się ponownie wypróbować swoich sił...

Jorge Bucay